Strona główna > Siatkówka

Po 15 latach siatkarze JSW Jastrzębskiego Węgla zdobyli znów Puchar Polski, powtarzając w niedzielę, 13 kwietnia, w krakowskiej TAURON Arenie sukces z 2010 roku. Obecne pokolenie zawodników tego klubu nie pamięta tamtego wydarzenia w Bydgoszczy, dlatego tak bardzo chciało zrzucić wreszcie klątwę i sięgnąć po cenne trofeum. Rewanżując się tym samym za ubiegłoroczną porażkę w finale Aluronowi CMC Warcie Zawiercie.

Na zakończenie czterosetowego spotkania oba zespoły zafundowały rekordowej widowni ogromne emocje. Aby uniknąć pomyłki sędziowie - z własnej inicjatywy lub na żądanie trenerów -  korzystali z wideoweryfikacji. Decydowały milimetry o tym, czy piłka spadła w boisko czy poza nim. Podobnie było z błędami dotknięcia siatki. Przedłużające się analizy wybijały z rytmu, ale wszyscy cierpliwie czekali na orzeczenia arbitrów.

Gdy wydawało się, że Jurajscy Rycerze, jak określają graczy z Zawiercia ich sympatycy, pogodzili się już z porażką, bo JSW Jastrzębski Węgiel prowadził w czwartym secie 23-20, przy serwisie Mateusza Bieńka nastąpił niespodziewany zryw Aluronu. Podopieczni Michała Winiarskiego nie tylko wyrównali, ale mieli nawet setbola (23-24). Potem obronili jeszcze cztery piłki meczowe, by ostatecznie ulec 28-30. Tomasz Fornal solidnie popracował w obronie, a całą akcję przypieczętował Francuz Timothee Carle.

Zawiercianie w pięknym stylu wygrali pierwszą partię - do 18. Dość szybko uzyskali wyraźną przewagę (10-6) i cały czas trzymali bezpieczny dystans, który w pewnym momencie wzrósł do 7 punktów (21-14).

Obiecująco rozpoczęli też drugą partię, prowadząc 6-3 i 10-7. Wtedy argentyński szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla Marcelo Mendez posadził na ławce Benjamina Toniuttiego i Łukasza Kaczmarka. Coś drgnęło. Od stanu 15-14 mistrzowie Polski powoli narzucali rywalom swoje warunki, poprawili przyjęcie i skuteczniej grali z kontry.

Zarówno drugiego, jak i trzeciego seta rozstrzygnęli w końcówkach. Zachowali więcej zimnej krwi. Z kolei w czwartej odsłonie pogubili się nieco w opisanym na wstępie ostatnim fragmencie meczu, ale ostatecznie nie zmarnowali szansy na zwycięstwo.

- Szkoda, że nie przedłużyliśmy meczu o piątego seta. Mimo że w czwartym nie szło nam od początku, cały czas wierzyliśmy i doprowadziliśmy do wielkich emocji. Tym razem się nie udało, ale na pewno jeszcze parę zaciętych meczów z nimi rozegramy. Gdy spotykają się dwa tak mocne zespoły, na 3-0 nikt nie liczy. Oni poprawili swoją jakość gry, szanujemy ich i gratulujemy zwycięstwa – powiedział kapitan Aluronu Mateusz Bieniek.

- Od tego wszystkiego zakręciło mi się w głowie, muszę więc trochę cukru przyjąć. Cieszymy się, bo zdobycie Pucharu Polski jest dla Jastrzębskiego Węgla czymś ważnym. Dla tego miasta, dla kibiców. Sięgaliśmy po mistrzostwo Polski, po Superpuchar, byliśmy w finałach Ligi Mistrzów i mamy wreszcie Puchar Polski. Po pierwszym secie zaczęliśmy lepiej grać. W siatkówce, w odróżnieniu od piłki nożnej, koszykówki czy piłki ręcznej wynik nie przechodzi na kolejne sety i nawet niepowodzenie na początku spotkania nie ma znaczenia. Za tę nieprzewidywalność kibice najbardziej kochają siatkówkę – dzielił się wrażeniami Tomasz Fornal. Zapytany o tytuł MVP, którym został wyróżniony, podkreślił, że dla niego najważniejsze było zdobycie Pucharu Polski.

- Nagrodami za MVP się podzielę, może Łukasz Kaczmarek dostanie kosiarkę - dodał z uśmiechem.

 

JSW Jastrzębski Węgiel – Aluron CMC Warta Zawiercie 3-1 (18-25, 25-22, 25-22, 30-28)

Jastrzębski Węgiel: Toniutti, Fornal, Huber, Kaczmarek, Carle, Brehme, Popiwczak (libero) oraz Żakieta, Finoli. Trener Marcelo Mendez.

Aluron CMC Warta: Russell, Tavares, Kwolek, Bieniek, Butryn, Gładyr, Perry (libero) oraz Zniszczoł. Trener Michał Winiarski.

MVP Tomasz Fornal.

Sędziowali: Paweł Burkiewicz i Maciej Kolendowski (obaj z Krakowa).

Widzów 14 157 (rekord na krajowych imprezach siatkarskich).

JERZY SASORSKI

Fot. Michał Klag