- Czuje się Pan zdołowany po występie przeciwko słynnemu Trentino?

- Włosi udzielili nam surowej lekcji gry w siatkówkę. Mam nadzieję, że nie pójdzie ona na marne. Ale nie czuję się zdołowany. Rywal był o klasę lepszy, porażka z jednym z najlepszych zespołów świata to przecież żaden wstyd - mówi środkowy Asseco Resovii Grzegorz Kosok.

- W drugiej partii udało wam się trzykrotnie z rzędu zablokować rywala. Dla środkowego to chyba niesamowite uczucie, kiedy przez wasz blok nie mogą się przebić najlepsi siatkarze świata?
- Faktycznie, fajnie było kątem oka ujrzeć jak rywale bezradnie rozkładali ręce. Szkoda, że tych chwil było tak mało.
- Uświadomiliście sobie jak dużo dzieli Asseco Resovię od europejskiej czołówki?
- W Lidze Mistrzów i tak zaszliśmy bardzo daleko. Owszem, do tych najlepszych drużyn jeszcze sporo nam brakuje, ale z drugiej strony ten dystans z każdym rokiem udaje nam się zmniejszać i to się chyba najbardziej liczy.
- Za wami Trentino i koniec pięknej przygody z Ligą Mistrzów. Wkrótce ligowy pojedynek z Delectą Bydgoszcz. Pora na rewanż za 0-3 w Rzeszowie.
- Ten mecz musimy wygrać i to za trzy punkty. Jak zagramy na podobnym poziomie co w drugim secie z Trentino, to powinno być dobrze. Mimo, że bydgoszczanie kryzys formy mają już za sobą.