Unia Tarnów - Wisła Kraków 1-1 (0-0)

0-1 Arian 10
1-1 Adamski 30
Sędziował Tomasz Kita (Brzesko). Żółte kartki: Ślęczka, Mikołajczyk, Sojda, Pięta.
UNIA: Pięta - Dawid Sikorski (88 Nowak), Urbanek, Mikołajczyk, Chudoba - Adamski, Szczerba, Sojda (80 Tarkowski), Daniel Sikorski (90+1 Wróbel), Ślęczka (90 Chmielarz), Kroker (60 Tyrka).
WISŁA: D. Marzec - Skołorzyński, Czekaj, Ochman, Skórski - P. Marzec, Arian, Litewka, Stanek - Pułka, Czapeczka (70 Popowicz).

Goście szybko tworzyli wynik meczu, bo Arian idealnie wszedł w tempo na piłkę zagraną z rzutu rożnego. - Bardzo ciężko nam się grało z przeciwnikiem, skupiającym się na obronie własnego przedpola - zwrócił uwagę Dariusz Marzec, trener Wisły. - To dlatego szybkie otwarcie wyniku było nam na rękę. Cały czas dominowaliśmy na boisku, choć czystych okazji bramkowych nie było zbyt wiele. Gdyby nie przypadkowa strata, "dowieźlibyśmy" prowadzenie do końca - żałował krakowski szkoleniowiec.

Akcję na wagę remisu przeprowadził Kroker. Zagrał wzdłuż bramki, więc strzał Adamskiego był formalnością.

Później dwie okazje miał Ślęczka, a w doliczonym czasie groźnie strzelał Tarkowski, lecz krakowski bramkarz był na posterunku. - W dzisiejszym meczu miałem w składzie 10 juniorów młodszych, z czego aż czterech było w wyjściowym składzie. Jeśli jeszcze dodam, że trzech występowało w drugiej linii, to remis z tak renomowanym rywalem, jakim bez wątpienia jest Wisła, musi cieszyć. Owszem, krakowianie prowadzili grę, ale jakie to miało znaczenie - ocenił Grzegorz Tyl, trener tarnowian.

(ADI)