Arsene Wenger, szkoleniowiec Arsenalu Londyn, wpadł w furię po meczu ze Stoke, wygranym przez londyńczyków 3:1. W drugiej połowie spotkania na murawie miał miejsce prawdziwy dramat - po ostrym wślizgu Ryana Shawcrossa koszmarnej kontuzji doznał 20-letni Aaron Ramsey.

Shawcross został przez sędziego wyrzucony z boiska i schodził z niego ze łzami w oczach. Zdał sobie sprawę, co zrobił rywalowi.

- Jestem dumny z naszej postawy w tym meczu. To była niewiarygodna bitwa od pierwszej minuty. Jestem też jednak smutny z powodu tego, co się wydarzyło - stwierdził po spotkaniu szkoleniowiec "Kanonierów".

Ramsey został odtransportowany do kliniki w Londynie, gdzie przeszedł dokładne badania. - Nie wiemy, jak długo nie będzie mógł grać w piłkę, ale na pewno szybko nie wróci - mówił poruszony Wenger.

- Wszyscy oczekujemy od zawodników totalnej walki na boisku, ale Arsenal stracił w ostatnim czasie już trzech piłkarzy po takich fatalnych wślizgach. Nie wierzę, że to jest zawsze kwestia przypadku - oświadczył Wenger. - Wierzę tylko w to, co widzę. A gdy widzi się, jak piłkarz doznaje kontuzji w taki sposób, nie może to być akceptowalne. Zaangażowanie się w grę jest dobrą rzeczą, ale nie coś takiego.

Trenerowi wtórował kapitan zespołu, Cesc Fabregas. - W ciągu pięciu lat widziałem trzy takie urazy naszych zawodników. Abou Diaby'ego, Eduardo, a teraz Aarona. To trochę za dużo. Można powiedzieć, że nie jesteśmy wystarczająco chronieni. Czasem stajemy się ofiarami. I to nie jest narzekanie z mojej strony - stwierdził Hiszpan.