Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk 0-1 (0-0)

0-1 Łazaj 86
Sędziował Tomasz Musiał. Żółte kartki - Panka. Widzów 3600.
RUCH: Pesković - Djokić, Stawarczyk, Sadlok, Lewczuk - Smektała, Lisowski (51 Starzyński), Panka, Sultes (46 Włodyka) - Jankowski (56 Piech), Kuświk.     
LECHIA: Buchalik - Deleu, Bąk, Bieniuk, Brożek - Ricardinho (90 Zyska), Surma, Machaj (53 Łazaj), Pietrowski, Wiśniewski - Grzelczak (76 Oualembo). 

Pierwsza połowa należała do Lechii. Groźnie strzelali Piotr Wiśniewski i Piotr Grzelczak. Czynili to niecelnie lub dobrze między słupkami chorzowskiej bramki spisywał się Michal Pesković.

Ruch odpowiedział w groźny sposób raz. I od razu piłka wylądowała w siatce bramki Lechii! Jakub Smektała dobrze podał do Grzegorza Kuświka, a ten dopełnił dzieła. Sęk w tym, że był na pozycji spalonej i bramka nie została uznana.

Jacek Zieliński szybko reagował na niepokojący obraz gry. Wprowadził na boisko kolejno Kamila Włodykę, Filipa Starzyńskiego i Arkadiusza Piecha. Ostatni z nich wszedł na plac gry w 56. minucie. I niemal natychmiast oddał strzał na bramkę rywala.

Chorzowianom nie udało się wykreować sytuacji stuprocentowej. Zrobiła to natomiast Lechia. Kacper Łazaj tylko dostawił nogę do piłki po podaniu Deleu. Młody autor gola został wprowadzony na boisko z ławki.

- Dla mnie to duża satysfakcja, że dałem naszej drużynie zwycięstwo. Tego gola dedykuję mamie. Chcę też podziękować trenerom, którzy mnie wyszkolili. To również ich udział, że jestem w tym miejscu i dziś mogłem dać Lechii komplet punktów. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Mimo że już jesteśmy chwilę po meczu, wciąż nie mogę uwierzyć w to, co się stało – mówił serwisowi lechia.pl Kacper Łazaj.

ST/ruch.chorzow.pl, lechia.pl