Wisła Can-Pack Kraków wygrała dotychczas wszystkie wyjazdowe ligowe spotkaniaw ekstraklasie koszykarek. Trudno przypuszczać, aby bilans ten został popsuty w 19. kolejce, gdy w sobotę Wisłę podejmie outsider rozgrywek - ŁKS Siemens AGD Łódź (godz. 17:30).

W środę krakowianki zagwarantowały sobie przewagę własnego parkietu w play-off Euroligi. O awans do ćwierćfinału będą musiały powalczyć z nie byle kim, bo Nadieżdą Orenburg. Bilans rosyjskiego zespołu, wynoszący tylko 5-5, nie oddaje jego potencjału, bowiem w części spotkań występował w niepełnym składzie. – Na pewno nie trafiłyśmy korzystnie, jeśli chodzi o podróż. Wierzę, że możemy wygrać. Nasza obrona jest silna, a jesteśmy w stanie zagrać jeszcze lepiej niż w Koszycach – ocenia Maja Vucurović, która uczestniczyła w ubiegłorocznym Final Four. – Do niego jest daleko, ale na pewno mamy go gdzieś w tyłach głowy. Będzie trudno, ale w tych rozgrywkach nie ma łatwych przeciwników – dodaje.

Dysproporcja w umiejętnościach Wisły a ŁKS-u jest natomiast olbrzymia, a to powinno stworzyć okazję do występu dla zawodniczek uzupełniających kadrę jak Katarzyna Gawor, Agnieszka Śnieżek i właśnie Vucurović. – Wyczekuję szansy w każdym meczu, bo wszystko zależy od trenera. Oczywiście liczę, że wszystko będzie w porządku z naszymi liderkami, ale też znajdą się minuty dla mnie – mówi serbska skrzydłowa, która przy okazji niedawnej potyczki przeciwko Odrze Brzeg ustanowiła swój rekord czasu gry i punktowy na parkietach Ford Germaz Ekstraklasy. Udowodniła wtedy, że praca u boku doświadczonych szkoleniowców i koleżanek wychodzi jej na dobre. – Jestem szczęśliwa, gdy mogę się pokazać nawet przez kilka minut. Na pewno czuję się lepiej przygotowana do gry. Poprawiłam stronę mentalną, bo kiedy wchodzę na boisko, potrafię się mocniej skoncentrować – uważa.

Podczas treningów poprzedzających wyjazd oszczędzana była Andja Jelavić, co jest związane z lekką kontuzją pleców, jakiej nabawiła się w Rydze. Jej występ nie jest zagrożony.
rb