Lider Pruszków, wbrew nazwie liderem Ford Germaz Ekstraklasy nie jest, ale jako jedyny pokonał prowadzący KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski. W sobotę o godzinie 18 zagra przeciwko Wiśle Can-Pack Kraków, marzącej o powrót na szczyt tabeli.

Listopad i grudzień są niezwykle intensywnymi miesiącami dla wiślaczek, które łączą zmagania na krajowych parkietach z Euroligą. Terminarz ułożył się dla nich szczęśliwie, bowiem w trakcie maratonu meczów nie muszą opuszczać Krakowa. Po środowym zwycięstwo nad Good Angels Koszyce 66-61 czekają je trzy kolejne mecze we własnej hali, gdzie przegrywają niezwykle rzadko.

Trener Jose Ignacio Hernandez pozwolił nieco odpocząć swoim podopiecznym po środowej potyczce, ograniczając treningi do popołudniowych zajęć. W obecnej sytuacji właściwe rozłożenia sił jest bardzo ważne, bo Wisła stosuje regularną rotację opartą na zaledwie ośmiu zawodniczkach.

Lider plasuje się na 4. pozycji z bilansem 7-3, a jego największym osiągnięciem jest ogranie gorzowianek 72-71. – Dopóki mecz się nie skończył, nie ma zwycięzcy – mówi na łamach oficjalnej strony klubu trener Arkadiusz Koniecki, który wierzy w udany występ przy Reymonta. Do swojej dyspozycji będzie miał już Bernice Mosby. Zastąpiła ona w składzie swoją rodaczkę Rashandę McCants, z którą rozwiązano kontrakt za porozumieniem stron. Przypomnieć o sobie będzie chciała z pewnością Magdalena Skorek. W Wiśle spędziła trzy sezony w tym jeden mistrzowski, lecz przez problemy zdrowote nie spełniła pokładanych nadziei.
rb