W niedzielę zakończyła się pierwsza runda hokejowego play-off. GKS Tychy po raz trzeci wygrał z oświęcimską Unią i znalazł się w półfinale.

Pary półfinałowe tworzą: KH Sanok - Cracovia i JKH GKS Jastrzębie - GKS Tychy.

Aksam Unia Oświęcim - GKS Tychy 1-2 (1-0, 0-1, 0-1)

1-0 Wojtarowicz - Jakubik 4:05, w przewadze

1-1 Dutka - Łopuski 25:09

1-2 Zion – Witecki - Galant 45:58

Sędziowali: Maciej Pachucki (Gdańsk) i Włodzimierz Marczuk (Toruń) oraz Wojciech Moszczyński i Sławomir Szachniewicz (Toruń) Kary: 6 – 14 minut (w tym kara techniczna). Widzów: 1700.

Stan play-off: 3-1 dla GKS i jego awans do półfinału.

AKSAM: Fikrt – Nikolov, Kasperczyk, Różański, Rzeszutko, Jaros – Hrinia (2), Piekarski (2), Jakubik, Stachura, Wojtarowicz – Żogała, Połącarz (2), Kwadrans, Adamus, Modrzejewski.

GKS: Witek – Dutka, Jakesz (4), Bagiński, Simiciek (4), Baranyk – Csorich (2), Wanacki, Pasiut, Da Costa, Łopuski – Sokół, Zion, Janosz, Parzyszek (2), Bernat – Ciura, Majkowski, Witecki, Galant, Guzik.

– Najtrudniejszy do zrobienia jest ostatni krok, więc zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że Unia położy na szali całą ambicję, żeby nas pokonać – powiedział Petr Kremen, trener GKS. – Może nie zagraliśmy tak ładnie, jak dzień wcześniej w Oświęcimiu, przy wygranej 6-3, ale w play-off liczy się tylko wynik, a on jest dla nas korzystny.

– Zagraliśmy dzisiaj bardziej konsekwentnie w tercji neutralnej, ale o naszej porażce zdecydowały dwa indywidualne błędy – przyznał Tomasz Piątek, trener Aksamu.

Rozpoczęło się jednak dobrze dla gospodarzy, bo wykorzystali przewagę liczebną, gdy na karze siedział Parzyszek. Było w tym trochę szczęścia, ale bramka dodała wiary miejscowym. – Wydawało mi się wtedy, że ten niedziela będzie dla nas – powiedział po meczu Petr Tabaczek, środkowy drugiego ataku Unii.

W nawiązaniu do wypowiedzi oświęcimskiego szkoleniowca, pierwszy błąd zdarzył się w 26 min, kiedy Dutka mocnym strzałem, ale w krótki róg, zaskoczył Fikrta. Jednak tego dnia oświęcimski bramkarz miał wiele zasług i dzięki niemu wynik do końca meczu był sprawą otwartą. Potem Połącarz dał się oszukać Zionowi na linii niebieskiej tercji obronnej Unii, a tyski napastnik szybko znalazł się sam przed Fikrtem, nie dając mu szans.

W 52 min oświęcimianie przez 84 s grali w podwójnej przewadze, której jednak nie wykorzystali. Stało się jasne, że tego meczu już nie wygrają. Na 64 s przed końcem trener oświęcimian Tomasz Piątek zdecydował się na desperacki krok z wycofaniem bramkarza, ale gospodarze mogli stracić kolejne bramki.

Jacek Filus