Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Koszykówka > Wiadomości koszykówka
RYSZARD NIEMIEC o tym, że sternicy naszego basketballu po raz kolejny osłabili narodowy zespół2021-06-21 23:04:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (585)

Marnotrawstwo pod koszem!


Sternicy naszego basketballu demonstrują coraz większy niedostatek instynktu samozachowawczego… Raz jeszcze osłabili narodowy zespół, wykluczając jej kapitana Adama Waczyńskiego i to w momencie, kiedy drużynie należy zaordynować krzepiące, integracyjne szwy. Przed nią bowiem arcyważny turniej w Kownie, którego zwycięzca poleci na igrzyska olimpijskie w Tokio.


Konkurencja szalenie mocna, aby dostać się na igrzyska trzeba rzucić na szalę wszystko, co mamy najlepszego. Trzeba nieprawdopodobnego braku odpowiedzialności, aby w takiej sytuacji, świadomie rezygnować z tak doświadczonego kreatora gry i czołowego snajpera. Poszło o sprawę opaski kapitańskiej. Trener Mike Taylor, wychodząc naprzeciw życzeniu prezesa PZKosz, od dawna z trudem tolerującego obecność w kadrze Waczyńskiego, autorytarnie pozbawił go sprawowanej od wielu sezonów funkcji. Przekazał ją Mateuszowi Ponitce. Sprowokowany Waczyński uniósł się honorem i sięgnął pochopnie po argument wycofania się z kadry. Taylor jeno na to czekał i mimo pokajania się zawodnika, wykopał go z drużyny.


Niezdolność do kompromisu z doświadczonymi kadrowiczami staje się stałym fragmentem gry władzy związkowej. Tak było onegdaj, kiedy najlepszego polskiego koszykarza w XXI wieku Marcina Gortata spuszczono po brzytwie, zarzucając mu stawianie przesadzonych oczekiwań w wysokości ubezpieczenia na czas gry w kadrze. Tymczasem kto, jak kto, ale amerykański trener Taylor, który przecież liznął realia najlepszej ligi zawodowej na świecie - medium, z którego płyną wszelakie wzorce sportowo-organizacyjne na globalne środowisko koszykówki, powinien rozumieć gracza z Orlando, Waszyngtonu, Los Angeles. Niestety, noszący głowę nazbyt wysoko, znacznie powyżej swego dorobku szkoleniowego selekcjoner, lekkomyślnie chciał postawić Gortata do pionu i nie potrafił się z nim dogadać. Nie inaczej było z innym wybitnym kadrowiczem – Maciejem Lampe. Nie zważając na jego wkład do awansu naszej drużyny do finałów MŚ w Chinach, okrzyknięto go wydrwigroszem, zachłannym na kasę, wypchnięto go z kadry…


Polskiej koszykówki nie stać na takiego personalne marnotrawstwo, jakiego świadkiem jesteśmy od kilku lat. Nie dość, że najwyraźniej odstaje od konkurencji (siatkówka, piłka ręczna) pod względem naboru najbardziej przydatnych do dyscypliny kandydatów (myślę o wysokich chłopcach), to jeszcze nie jest w stanie zatrzymać przy sobie tych, którzy ją wybrali. Ponadto, nie da się w dzisiejszych czasach zarządzać kadrą dyscypliny ze swej natury akademicko-inteligenckiej, metodami autorytarnymi, wykluczającymi konsultacje, dialog i rozumienie oczekiwań reprezentantów. To oni, występując w czołowych, zagranicznych klubach profesjonalnych, pozostają nośnikami postępu organizacyjnego. Byłoby lepiej dla polskiej reprezentacji, aby te wzorce,  wcielane w życie nie brać jako uzurpację, ale chęć unowocześniania sposobów kierowania naszą wierchuszką kadrową. Zwyczaj relegowania niepokornych kadrowiczów z ewidentnymi osiągnięciami indywidualnymi, z daleka pachnie wręcz psycho-moralnym szkodnictwem.


Ryszard Niemiec



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty