Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Euro 2012
RYSZARD NIEMIEC: Nastąpiła faza wyczekiwania na wnioski z raportu końcowego, autorstwa tych samych ludzi, co spartolili robotę!!!2012-06-29 23:45:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (140)

Cukrowanie rzeczywistości do 1 lipca…


Niemiecki koncern z siedzibą we Wrocławiu, ul. Muchoborska 6 (Sudzucker Polska S.A.), władający największą polską cukrownią w Ropczycach, wykazał się najlepszą znajomością futbolowych realiów! Produkując na nasz krajowy rynek jakiś milion ton wyrobów w formie sypkiej i krystalicznej, zbudował znakomitą kampanię marketingową (trwa do jutra), oferując nabywcom opakowanie trafiające w sedno ich gorzkiego samopoczucia po EURO! Kilogramowe opakowanie cukru, oznakowane futbolówką i sylwetką Stańczyka, a opisane jako "królewski towar osładzający", idzie w handlu detalicznym jak ciepłe bułeczki, albowiem nie tylko zaspokaja rosnące zapotrzebowanie gospodyń domowych, wykorzystujących tegoroczny wysyp malin, truskawek, wiśni, czereśni, jagód. Wielka kampania przygotowań przetworów owocowych zbiegła się bowiem z nie mniejszą potrzebą osłodzenia społeczeństwu psychicznych skutków kompromitacji naszej narodowej reprezentacji w grupowej rywalizacji o tytuł mistrza krajów "demokracji ludowej”. Nasi nie tylko nie dali rady Rosjanom i Czechom, ale i Grekom, będącym na najlepszej drodze do zainstalowania w swoim kraju powszechnej nienawiści do kapitalizmu…

Nie dziwota, że ludziska mający poczucie pędzenia żywota na zielonej wyspie wszelakiej szczęśliwości, bardzo chcieli pokazać zagrożonym recesją Hiszpanom, Włochom, Portugalczykom, kto w Europie ma potencjał, także ulokowany w nogach piłkarzy. Nic z tego nie wyszło, więc naród jest rozgniewany i rozgoryczony. Ropczycki cukier ma ograniczyć absmak, poprawić nastrój, przywrócić nadzieję. Przed wojną slogan "cukier krzepi” wymyślił Melchior Wańkowicz, a hasło to miało podwójne znaczenie i terapeutyczną funkcję. Miało, z jednej strony, wzmagać poczucie mocarstwowości u elit kierowniczych II Rzeczpospolitej, zaś z drugiej, otwierać szansę na powszechniejszy dostęp do deficytowego w kryzysowych czasach produktu spożywczego. Dlatego dzisiejsze "cukier osładza” nabiera tym większej pożyteczności nawet dla takich jak ja zwolenników „niesłodzenia”…

Mnie gorycz nie opuści aż do następnych testów drużyny kapitana Błaszczykowskiego. Było mi bowiem hadko na duszy już wtedy, kiedy Hiszpanie rozjechali ją szóstką do zera, a Smuda opowiadał w kółko, że mimo tego ostrzeżenia pragnie wpoić drużynie ofensywną grę do przodu, nie zważając na jej niepowodzenie w meczach kontrolnych. Aż przyszedł ten nie-szczęsny(nomen omen) turniej o punkty, rozgrywany na własnych śmieciach i wtedy porcja goryczy w człowieku urosła do gigantycznych rozmiarów, tworząc trwałą zgagę. Złożyło się także nagłe olśnienie o totalnej nieingerencji władz PZPN w tok przygotowań kadry do startu głównego. Pokazało się, niestety, post fatum, że selekcjoner przez półtrzecia roku nie miał nad sobą żadnego realnego nadzoru ze strony mocodawców! O tyle jest to ciekawe, że na każdym zebraniu zarządu PZPN, a było ich od jesieni 2009 około pięćdziesięciu (zaokrąglam), panowie wysłuchiwali z lubością informacji i ocen o zaawansowaniu budowy stadionów, autostrad, hoteli, dworców kolejowych i lotniczych, delektując się opóźnieniami, poślizgami, co było o tyle paradne, że za tzw. infrastrukturę odpowiedzialność spoczywała na rządzie i samorządach. Z pola widzenia tymczasem znikła potrzeba monitorowania tego, co wyprawia z reprezentacyjną drużyną selekcjoner, wobec którego należało objawiać zaufanie co najmniej ograniczone…

No i teraz, nastąpiła faza wyczekiwania na wnioski z raportu końcowego, autorstwa tych samych ludzi, co spartolili robotę!!! Ten raport powinna wyszykować niezależna grupa trenerów, która w odróżnieniu od ekipy Smudy, gwarantuje naturalny obiektywizm ocen. Szczególnie pilnego rozpatrzenia wymaga odpowiedzialność za kompletne fiasko działań bliżej niezidentyfikowanego "preparado de fizico”. Franz wynalazł go aż z Ameryki Północnej, niestety, ten spersonifikowany plan Marshalla okazał się po prostu sabotażystą. W najważniejszym meczu, decydującym o awansie, Polacy nie byli w stanie podjąć niezbędnej agresywnej ofensywy, nie tylko z powodu decyzyjnego skamienienia Smudy, ale z faktu, że nie niosły ich nogi! W ten sposób doszło do praktycznego rozbrojenia naszej drużyny. Nigdy nie byliśmy wirtuozami techniki i realizatorami subtelnej taktyki, ale zawsze można było liczyć na kondychę, serducho do walki, ofiarność i waleczność… Wszystko to, co w naszych zespołach tradycyjnie występowało w nadmiarze, a wyrównywało niekiedy inne niedostatki, tym razem wyparowało. Podwyższony poziom goryczy w duszy daje również filozofia wyrażona beznadziejnie infantylnym, kibicowskim hasłem: ”Polacy, nic się nie stało!” Ten moralny substytut oczekiwanego sukcesu, na którego spełnienie wydano 15 milionów złotych z budżetu PZPN, a którego niespełnienie spowodowało, że do tej samej kasy nie wpłynie drugie 15 milionów, pełni w aliansie z cukrową osłodą komponent odzierania środowiska i społeczeństwa z poczucia elementarnej odpowiedzialności za czyny. Chciałoby się z tej racji zaryczeć na cały głos: gorzko! gorzko! gorzko! Tak zwykle bywa, gdy zaaplikowana słodkość, zamiast lizania wymusza podlizywanie (się!).

Ryszard Niemiec


Ryszard Niemiec



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty