Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Żużel > Wiadomości żużel
RYSZARD NIEMIEC broni stadionu Wandy przed zakusami żużlowego stowarzyszenia, w którym nie ma ani jednego krakowskiego zawodnika2012-12-24 20:34:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (165)

Jazda w lewo i na lewo?


Najwyższy czas spojrzeć prawdzie w twarz i ogłosić orbi et urbi, że popularyzacja sportu żużlowego nie zawsze służy dobrej sprawie. W tej kwestii nabierałem sukcesywnie pewności, a dwa momenty z najnowszej historii małopolskiego speedwaya odarły mnie ze złudzeń definitywnie.

Pierwszy miał miejsce na torze w Rybniku, gdzie odbywały się mistrzostwa Polski w jeździe parami. W ostatni biegu, który już o niczym nie przesądzał, jeżdżący trener tarnowskiej Unii - Boguś Nowak, zamiast wysłać na start rezerwowego, postanowił zwycięskim akordem zamknąć pomyślny dla tarnowian turniej. Po wyjściu z ostatniego wirażu, kontrolując ewidentnie zwycięski bieg, niespodziewanie położył się na torze, z dala od bandy. Czterech jeźdźców przez niego wyprzedzonych, bezkolizyjnie go ominęło, natomiast ten ostatni - Dzikowski z Wybrzeża Gdańsk, niestety, nie zdołał, bo ostatnia pozycja nie dawała mu szansy na pełną orientację. Karetka na sygnale zawiozła Nowaka do miejscowego szpitala, gdzie natychmiast przeprowadzono operację na złamanym kręgosłupie. Niestety, nie zapobiegła ona paraliżowi kończyn dolnych, przez co niezwykle sympatyczny i rokujący nadzieję na wybitnego szkoleniowca, zawodnik zmuszony został do przesiadki na wózek inwalidzki. Byłem wtedy w rybnickim szpitalu, towarzysząc mu w drodze na salę operacyjną, chwytając gorączkowo każdy optymistyczny gest i słowo lekarzy. Modliłem się w cichości o to, by Opatrzność nie dołączyła go do długiej listy żużlowców, co odchodzili prosto ze stadionu. Wierzyłem, że Nazimek, Rose, Połukard, Kuźniar, i wielu innych znakomitych zawodników, to dostateczna danina tej dyscypliny złożona gwoli zaspokojenia funeralnych aspiracji publiki. Nie powiększył Nowak grona tych, co na torze stracili życie, żyje w Gorzowie, pełni wiele pożytecznych ról, nie tylko w sporcie. Tego dnia we mnie zginęła  fascynacja tym z gruntu niebezpiecznym sportem, zbierającym co sezon okrutne żniwo…

Z kolei jakoś na początku lat 90-tych reaktywowano w nowohuckiej Wandzie sekcję żużlową, a przesłaniem do powrotu motocykli na stadion przy Bulwarowej (Odmogile) stała się tradycja sprzed półwiecza. Nikt nie chciał słuchać, że mieszkańcy Nowej Huty, którzy w jej okresie pioniersko-heroicznym ciągle tkwili w mentalności zawleczonej ze wsi małopolskiej, podkarpackiej i kieleckiej, a w związku z tym kochali rozrywkę w postaci łomotaniny w ringu bokserskim i ekstremalnej loterii z udziałem ludzi i szybkich motocykli, dziś mają inne zainteresowania. Zwyciężył tani sentyment i płonna wiara w to, że znajdą się nie tylko chętni oglądania meczów żużlowych, ale i liczne grono chętnych do uprawiania tego sportu. Skończyło się nie tragedią, ale farsą. Widownia okazała się stanowczo za mała, w stosunku do kosztów utrzymywania drużyny, złożonej z kadrowych rezerw tarnowskiej Unii, rzeszowskiej Stali, krośnieńskich Karpat i ROW Rybnik… W trakcie paru sezonów balansowania na krawędzi sportowej i finansowej katastrofy, Wanda została zadłużona na amen i dokończyła żywota jako bankrut. Akordem psycho-moralnym, który raz na zawsze wybił mi resztki cieplejszej myśli o speedwayu, był widok zawodnika, który na znak protestu przykuł się do kaloryfera na korytarzu I piętra budynku klubowego przy hali. Żądał należnych mu, zapisanych w kontrakcie pieniędzy, groził, że jest w stanie zainicjować głodówkę!

Z tych i nie tylko z tych powodów, z dużą rezerwą obserwuję kolejną próbę ożywienia żużla w Nowej Hucie, zwłaszcza że za tę misję zabrali się działacze spoza klubu Wanda, nie gardząc jednak posiłkowaniem się jej nazwą, poprzedzoną angielską nazwą dyscypliny. Ich zasadniczym problemem jest nieumiejętność oceny różnic, jakie dzielą żużel dawny od tego współczesnego. Ten dzisiejszy jest niesłychanie kapitałochłonny, zważywszy że Polska stała się rajem finansowym dla żużlowców z całego świata. Nie mając nadziei na przyciągnięcie dzianego inwestora, Speedway Wanda klepie biedę, nie mogąc związać końca z końcem. Widownia w porywach 2-tysięczna daje szanse na pokrycie kosztów zawodów u siebie, a na wyjazdy i płace zawodników, startowe, punktowe, trzeba pożyczać kasę. Wszystko to jest spacerem po linie, dlatego przed każdym sezonem pojawia się kłopot z uzyskaniem licencji na starty w II lidze. Ponadto Wanda nie podlega wstrząsowemu efektowi degradacji do niższej klasy, albowiem takiej po prostu nie ma.

Zarządzający klubem entuzjaści, co i raz zerkają na miejską kasę, mamiąc władze Krakowa swoimi zasługami w dziele "popularyzacji żużla i promocji Krakowa w kraju i za granicą”. Jeśli permanentne ogony grane przez Speedway Wandę w rozgrywkach trzeciej klasy rozgrywkowej można nazwać promocją Krakowa, to chyba tylko w Staniątkach, Bodzanowie, Łuczycach, czy w Kocmyrzowie! Stamtąd właśnie przybywa najwięcej spektatorów wyścigów na torze żużlowym, chociaż po ukończeniu autostrady do Tarnowa, przybliżające doń te wioski na odległość rzutu beretem, rustykalna widownia śmigać będzie na stadion Unii w Mościcach.

No, ale sekta żużlowa w Nowej Hucie wie swoje i szuka rozpaczliwie możliwości egzystencji. Niestety, ofiarą jej chorych ambicji stał się obiekt, pozostający od 1949 roku we władaniu KS Wanda. Od niej, nawiasem mówiąc, za grosze, stadion na zawody i treningi dzierżawi Speedway Wanda. Ponieważ należności płacone są i z rocznym poślizgiem, żużlowi "sublokatorzy”, w ramach szukania oszczędności, kołatają u władz Krakowa, aby te stadion zabrały zasłużonemu użytkownikowi i przekazały w ręce matadorów żużla. W praktyce chodzi o to, że podmiot, który na obiekcie prowadzi szkolenie I-ligowej drużyny żeńskiej, także 8 grup ćwiczebnych młodych piłkarzy i piłkarek (około 300 dzieci i młodzieży) ma ustąpić miejsca stowarzyszeniu, w którym nie ma ani jednego zawodnika z krakowskim meldunkiem!!! Sekcja Speedway Wandy to de facto zbieranina niechcianych gdzie indziej Czechów, Węgrów, Niemców, czy Rosjan, plus niedobitki z polskich zespołów… W ciągu trzech sezonów nie była w stanie przygotować nawet młodzieżowców własnego chowu, więc werbuje adeptów spoza Krakowa. Ten sztuczny twór miałby być gospodarzem stadionu tylko dlatego, że nie ma pieniędzy na spłacenie długu za wynajem toru?!

Ryszard Niemiec


Ryszard Niemiec



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty