Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Wiadomości piłka nożna
RYSZARD NIEMIEC analizuje proces systematycznego finansowania zawodowych klubów piłkarskich przez samorządy miejskie2020-05-16 16:13:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (551)

Dlaczego z ratuszów słychać potępienie?


Idzie czas kompleksowych przewartościowań także w naszym życiu sportowym, od piłkarstwa zaczynając. Pandemia zasiała strach w narodzie, a publicznym czynownikom, zwłaszcza samorządowcom, otworzyła szeroko oczy.


Przejrzeli na nie w pierwszym odruchu prezydenci Białegostoku i Radomia, doślepiając szczegóły finansowe, łączące miasta, którymi kierują, z klubami piłkarskimi, przez nich utrzymywanymi -Jagiellonią i Radomiakiem. Jest w ich publicznych manifestacjach nawiązanie do pierwiastka ewangelicznego, w którym Jezus Chrystus przywraca wzrok ślepcowi, nakazując mu przetrzeć oczy garścią błota… Pan prezydent Tadeusz Truskolaski, który od początków swoich kadencji, hojną ręką podsypywał kasę „Dumie Podlasia”, współtworząc warunki do zbudowania zaciężnej międzynarodówki, dziś ogłasza swoje nowe credo. Zawarł w nim nie tylko zapowiedź drastycznego ujęcia obroku piłkarzom, ale przy okazji skrytykował z paragrafu moralności kominy zarobkowe w klubie. Detalicznie wskazał, że najbardziej uwierają go 80-tysięczne wypłaty najdroższego zawodnika „Jagi”, którym - jak należy się domyślać - jest Ukrainiec z polskim paszportem Romańczuk. Jeszcze bardziej radykalnym podejściem do tematu popisał się gospodarz Radomia Radosław Witkowski. Ten ma na liście płac piłkarzy zarabiających netto 15 tysięcy złotych, co obecnie uważa za skandal! Larum podnoszone przez Witkowskiego należy chyba uznać za przesadzone, albowiem Radom bynajmniej nie należy do szastających dotacjami na zawodowe kluby. Kudy mu do hojności samorządów Zabrza, Wrocławia, Gliwic, Płocka, Gdańska, czy Szczecina i Rzeszowa, które łożą na kluby od kilku do kilkunastu milionów złotych…


Jest, niestety, w owym powszechnym otrzeźwieniu miejskich notabli pewien fałszywy ton. Mieści się w nim miażdżąca krytyka pazerności piłkarzy, ich braku umiaru w oczekiwaniach płacowych, diametralnie nieadekwatnych do reprezentowanych umiejętności na placu gry, a także niska świadomość społeczna działaczy, głównie prezesów klubów. Sporo w tych zarzutach racji, tyle tylko, że krytykujący prezydenci nie widzą belki we własnym oku! Owszem, dyskredytując istniejący stan rzeczy, korzystają nie tyle z następstw gospodarczych panującej zarazy, co z faktu, że dziś mogą sobie pozwolić na nieskrępowaną dezaprobatę rzeczywistości w klubach. Od wyborów samorządowych minął dopiero rok, przed nimi jeszcze cztery lata panowania w magistratach, więc można sobie pozwolić na prawienie morałów, wytykanie księżycowych list płac w klubach, demonstrowanie odkrywczych olśnień przywracających normalność w zarobkach piłkarzy. Ulubionym chwytem retorycznym decydentów staje się porównanie apanaży zawodników z zaharowanymi pielęgniarkami. To takie polskie echo refleksji zachodnioeuropejskich naukowców, od których opinia publiczna zażądała jak najśpieszniejszego dostarczenia światu szczepionki przeciwko koronawirusowi. Odwinęli się prostym grepsem nawołującym do zwrócenia się w tej egzystencjalnej potrzebie do tych, którym się płaci rekordowo dużo, czyli do… Cristiano Ronaldo i Leo Messiego...!


W tym kontekście może warto przypomnieć naszym prezydentom miast, w tym także metropolitarnych (z wyjątkiem prof. Jacka Majchrowskiego z Krakowa i Rafała Trzaskowskiego z Warszawy), burmistrzom pozostałych, że do zaistnienia sytuacji płacowej, nazywanej przez nich teraz skandaliczną, sami się przyczyniali. Kluby dobrze wiedziały kiedy wyciągać do nich ręce po kasę. W sezonach przedwyborczych, kiedy aspirujący przeważnie do reelekcji panowie nie tylko obiecywali wiele, ale przejmowali formalnie większościowe udziały w spółkach piłkarskich, brali na garnuszek własnych ligowców. Stawali się wtedy hojniejsi, bez wahania uznawali promocyjną rolę klubów rozsławiających w Polsce i świecie rodzinne grody. I tak to leciało, od kampanii do kampanii…


Jeśli ktoś bardziej pieczołowity niż prosty felietonista, zestawi wielokadencyjne staże większości szefów samorządów miejskich z procesem systematycznego dofinansowania zawodowych klubów piłkarskich, dojdzie do praźródła dzisiejszego stanu rzeczy. A, że w myśl najnowszych regulacji, na czele władzy samorządowej, stać można teraz raptem dwie kadencje, wniosek o przyczynach zmiany optyki prezydentów i burmistrzów jawi się automatycznie…


Ryszard Niemiec



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty