Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Wiadomości piłka nożna
RYSZARD NIEMIEC: Kraków nie może sobie pozwolić na katastrofę wizerunkową unicestwienia klubu, który mu przynosi już drugi wiek największą porcję sławy i popularności w świecie!2018-12-08 19:07:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (478)

Wyzywanie "pięknej katastrofy"…


Wypluj pan to słowo...! Odpaliłem wczorajszemu rozmówcy, który w trakcie posiedzenia zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej przekonywał, że jedynym rozwiązaniem problemów finansowych Wisły pozostaje upadłość. Ważny funkcjonariusz związkowy, uważany za geniusza biznesu, nahuczał mi do głowy wiele obezwładniających haseł, na czoło wysuwając konieczność pójścia śladem Widzewa. Łódzki klub po Cacku przeszedł drogę od czyśćca IV ligi i dziś żyje, i to jak, z rekordowej frekwencji publiczności na stadionie. Owa piękna, zalecana katastrofa, zdaniem interlokutora, ma przykład w litanii innych upadłych, ligowych klubów piłkarskich, tak rozległej, że nie trafiły na nią raptem Legia, Korona, Lech i Górnik…


Dla podparcia słuszności wizji swoistego, ostatecznego rozwiązania, działacz chlasnął mnie po oczach argumentem, pod którym mogą ugiąć się nogi i nigdy więcej się nie wyprostować. Dokonując księgowego bilansu oszacował zadłużenie Wisły na zusammen na sto baniek, w tym jakieś niebotyczne zadłużenie księgowe wobec TeleFoniki! Na takie dictum poczułem, że krew uderza mi do głowy, a w kieszeni samoczynnie otwiera mi się nóż… Okazuje się bowiem, że w przestrzeni publicznej zachowali się jeszcze ludzie, którzy głęboko wierzą w kalkulację nieustannego, gigantycznego, altruistycznego, dokładania kasy do sportowej działalności Białej Gwiazdy. W ramach szczupłych możliwości felietonisty, staram się metodycznie wyjaśniać zwodniczą umowność tej kalkulacji. Gdyby bowiem usiąść przy liczydle i zestawić wszystkie pożytki, jakie płynęły do kasy TeleFoniki z dwudziestu kilku zagranicznych transferów, począwszy od Kalu Uche po Pawła Brożka, można by było zacząć się zastanawiać, kto kogo w istocie wspiera: Pociej Macieja, czy Maciej Pocieja...? Pouczające byłoby również porachowanie profitów marketingowo-promocyjnych, które z produkcyjnego następcy spółdzielni RABA - spółki TeleFonika, uczyniły globalnego gracza na rynku produktów kablowych i światłowodów… W razie gdyby szala nie chciała się jednak przychylić na korzyść myślenickiego potentata, wystarczy zsumować faktury zapłacone  przez klub spółkom-córkom TeeleFoniki: tej od organizacji wyjazdów krajowych i zagranicznych drużyny, tej od obsługi prawnej itd. itp. Nikt tego nigdy nie uczynił, albowiem u nas obowiązuje rachunkowość absolutnie jednostronna, księgująca wydatki inwestora, pomijając frukty, wynoszone przez niego! Ponieważ w Polsce taki układ konserwowany jest w zdecydowanej większości klubów, kiedy dochodzi do chwili, w której inwestorowi „odwidzi się” współpraca z klubem, egzystencja tego drugiego staje pod wielkim znakiem zapytania. Nie dziwota zatem, że i Wisła stanęła przed takim problemem, tym groźniejszym, że rozstanie z TeleFoniką miało charakter klasycznego porzucenia, umożliwiającego popadnięcie klubu w ręce złoczyńcy. Im więcej czasu upływa od chwili zawarcia tego haniebnego dealu, tym bardziej blaknie mit kompleksu kablowego, jako powszechnie wielbionego zbawcy klubu z Reymonta…


Nakazując wyplucie słowa „upadłość” autorowi kapitulanckiego rozważania o przyszłości Wisły, chcę tym samym podważyć zasadność i sensowność analogii przypadków kontrolowanego „zaczynania od początku”… Zarówno Widzew, jak i Lechia, i warszawska Polonia, która co parę dekad uzasadnia swój przydomek „Czarnych Koszul”, zjazdem po równi pochyłej do okręgówki, nie mogą podpowiadać kierunku ratunkowych operacji na ciele Wisły! Z całym szacunkiem dla nich, ale ich dorobek, wpływ na losy polskiego futbolu, miejsce w kulturze i tradycji ogólnopolskiej, w żadnym razie nie dorównują toposowi i etosowi 112-letniej historii Wisły. To naprawdę układ szczerze nieporównywalny! Dlatego nie ma sensu dawać posłuchu tym wszystkim podpowiadaczom, radzącym władzom miasta Krakowa chłodną, beznamiętną obojętność, podbudowywaną opisywaniem sytuacji epitetem „studnia bez dna”… Miasto od dekad reklamowane jako przyjazne sportowi nie może sobie pozwolić na katastrofę wizerunkową unicestwienia klubu, który mu przynosi już drugi wiek największą porcję sławy i popularności w świecie!


Ryszard Niemiec



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty