Facebook
kontakt
logo
Strona główna > STREFA BLOGU
RYSZARD NIEMIEC o Polakach, którzy na szachowej olimpiadzie narozrabiali co niemiara...
autor
Ryszard Niemiec (ur. 1939), dziennikarz, reporter, felietonista, działacz sportowy. Koszykarz m. in. Cracovii, Sparty Nowa Huta, Resovii. Były redaktor naczelny "Dziennika Polskiego", "Tempa", "Gazety Krakowskiej". Laureat Złotego Pióra (1979, 1985). Członek Zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Od 1993 prezes Małopolskiego Związku Piłki Nożnej.
Wcześniejsze wpisy:

LEKCJA GIMNASTYKI (468)

Nasz gambit królewski w Batumi

W moim, leciwym, doświadczeniu felietonisty problematyka szachowa jawi się jako zdecydowane peryferia tematyczne. U schyłku lat siedemdziesiątych porwałem się jednak na udział w symultanie z nie byle kim, jeno z aktualną mistrzynią świata - Noną Gaprindaszwili. W rzeszowskim Wojewódzkim Domu Kultury usiadło naprzeciw niej 19 graczy z regionalnej czołówki i pupilarnie zaliczony do ich grona - reporter. Jak było do przewidzenia, najrychlej poddałem, przy okazji buchnąłem też Nonę w dłoń. Zapis rozgrywki z mistrzynią skończył się w okolicach 16 posunięć, w wybranym nieostrożnie gambicie hetmańskim…


Do udziału w symultanie skłoniła mnie wtedy lektura tomu reportaży Hanny Krall, poświęconemu radzieckiej rzeczywistości. Poza relacją z podróży do syberyjskiej wsi, zamieszkałej przez rodziny polskich zesłańców, największe wrażenie uczynił tekst o pewnym amatorze szachów, jeżdżącym po rosyjskim interiorze i „polującym” na okazję zmierzenia się z mistrzem świata Michaiłem Talem (1961-63), podczas rozgrywanych, licznych turniejów pokazowych, umasawiających i tak niesłychanie popularną tam dyscyplinę sportu. Tal dostrzegł w nim kandydata na wielkiego zawodnika, już po pierwszej zremisowanej partii… Samorodny talent po jakimś czasie utracił kompletnie umiejętności. Ulotniły się wraz z wyleczeniem się latającego amatora z… choroby psychicznej, bodaj schizofrenii! Reportaż przyszłej królowej gatunku, pchnął mnie ku rzuceniu rękawicy pani Gaprindaszwili, co samo w sobie, w pewnym sensie było dowodem na moje, lekkie, zaburzenie umysłowe. Początkujący, niezrzeszony amator, raptem z II kategorią na koncie i wicemistrzostwem II Domu Akademickiego ŻACZEK, po protekcji dostaje szansę zmierzenia się z pierwszą damą królewskiej gry...! Niebywałe! Gruzinka zapłaciła, niestety, wielką cenę za pospolitowanie się ze słabeuszem, albowiem wkrótce po polskim tournee przegrała batalię z rodaczką Mają Cziburdanidze, tracąc nieodwracalnie mistrzowski tytuł…


Wprowadzam wspomnieniowy wątek do niniejszego tekstu po to, aby Czytelnika uodpornić na szokującą wiadomość o Polakach, którzy na szachowej olimpiadzie narozrabiali co niemiara, bijąc szachowe potęgi: Rosję, Stany Zjednoczone, Francję i Ukrainę! Mimo że skala sukcesu i poziom niespodzianki prawie dorównują mundialowym zwycięstwom siatkarzy nad tymi krajami (minus Francja), w polskich mediach ani be, ani kukuryku: cisza zupełna. Tymczasem wdarcie się do światowej czołówki (IV miejsce, a byłoby I, gdyby udało się zdobyć pół punktu więcej w remisowym mczu z Indiami!)naszych reprezentantów to epokowy przełom, nawiązujący do osiągnięć polskiej ekipy w międzywojniu. Wtedy raz wygraliśmy olimpiadę (1930) i parokrotnie zajmowaliśmy miejsce na podium. No, ale wówczas po naszej stronie szachownicy zasiadały takie mózgownice jak Akiba Rubinstein, Ksawery Tartakower, Mieczysław Najdorf…


Dzisiejsza niespodzianka w wykonaniu naszych zawodników jest o tyle radośniejsza dla sportowych patriotów krakowsko-małopolskiego regionu, że największym udziałowcem w tym olimpijskim pochodzie po złoto jest 20-latek z Wieliczki - Jan Krzysztof Duda. Studiuje na krakowskiej AWF i jak wynika z jego sylwetki opublikowanej w Gazecie Wyborczej, ten typ aktywności fizycznej znakomicie wpływa na jego kondycję i wytrzymałość psychiczną, tak ważną w pojedynkach, angażujących bez reszty umysły szachistów. Nasza reprezentacja, najmłodsza w stawce olimpijskiej, to zbiór talentów, jakich dotąd nie mieliśmy, nie dziwota, że budzi szalone zainteresowanie w światowych mediach. Niestety, nie w polskich…


Z naszej, regionalnej perspektywy, warto też zauważyć obecność przy ekipie grającej w gruzińskim Batumi, trenera Kamila Mitonia. Ten wychowanek klubu Goniec ze Staniątek, wielka postać współczesnych szachów, sekunduje właśnie Dudzie, wnosząc poważny wkład w dorobek reprezentacji. Nie popadając w nadmierną euforię, da się jednak wyprowadzić pewien ważny wniosek dla narodowej pedagogiki dumy i poczucia wartości. Myślę, że w przededniu jubileuszowych uroczystości niepodległościowych, jest to zabieg w pełni uzasadniony. Oto pokolenie sportowców pokazuje w rywalizacji międzypaństwowej, że jest emanacją narodu kompletnie rozwiniętego, zarówno pod względem sprawności fizycznej(siatkarze), jak i wydolności umysłowej (szachiści). Gdyby ktoś chciał mnie łapać za słowa na uproszczeniu problemu, dodaję bez bicia: w obu dziedzinach wyczynu potrzebna jest równowaga pomiędzy fizis i psyche; różnicą pozostają akcenty...!

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty