Facebook
kontakt
logo
Strona główna > STREFA BLOGU
RYSZARD NIEMIEC o uroczystości odsłonięcia pomnika Józefa Kałuży
autor
Ryszard Niemiec (ur. 1939), dziennikarz, reporter, felietonista, działacz sportowy. Koszykarz m. in. Cracovii, Sparty Nowa Huta, Resovii. Były redaktor naczelny "Dziennika Polskiego", "Tempa", "Gazety Krakowskiej". Laureat Złotego Pióra (1979, 1985). Członek Zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Od 1993 prezes Małopolskiego Związku Piłki Nożnej.
Wcześniejsze wpisy:

LEKCJA GIMNASTYKI (418)

Cracovia - to Ja, czy MY?

Kto nie był na uroczystości odsłonięcia pomnika Józefa Kałuży - niech żałuje! Przyszli establishmentowi kibice Cracovii, poniekąd z urzędu, których organizatorzy powiadomili i zaprosili. Niestety, poczta pantoflowa dziś nie funkcjonuje, jak za czasów Kałuży, więc tak zwany szary kibic nie wiedział o imprezie. Na grę najsłynniejszgo napastnika pasiaków patrzyły kiedyś tysiące, w ubiegłą środę na placu przed stadionem pojawiło się raptem ze dwie setki uczestników. Wśród nich nie było piłkarzy, dla których Kałuża powinien być wzorem do naśladowania. Ciekawe, że akurat w tym dniu zajęcia treningowe wypadły im o pierwszej w południe...!


Nie ma sensu udowadniać, że fatygowanie się piłkarskiej wieży Babel na tę uroczystość o charakterze moralno-dydaktycznym, przyniesie Bóg wie jakie korzyści sportowe drużynie. Nie przyniesie, bo zbieraniny słowacko-serbsko-hiszpańsko-estońsko-ukraińskiej nie wzruszy żaden pomnik polskiej legendy futbolowej. Aliści w klubie jest, na szczęście, multum futbolowej młodzieży zrzeszonej w „akademii mistrzów”, a w piłkarskim gimnazjum i liceum zwanym Szkołą Mistrzostwa Sportowego, którą administruje MKS Cracovia SSA, uczy się ze dwie setki następców Kałuży. Wiem, co piszę, albowiem SMS ma za patrona właśnie… Józefa Kałużę! Wyobrażałem sobie zatem, że odsłaniany monument otoczony będzie żywym wieńcem skrzatów, orlików, żaków, trampkarzy i juniorów, stojących karnie w szyku, śpiewających wraz z bardem Olkiem „Makino”, hymn najstarszego polskiego klubu - Cracovia ma! O, santa simplicitas - święta naiwności! Nic z tych rojeń, bo ani jeden przedstawiciel najmłodszej zmiany sztafety pokoleniowej, której przecież dedykowana była pamięć o postaci Kałuży, nie pojawił się na imprezie. Z tej przyczyny zasadne staje się pytanie o to, czy ich nauczyciele i trenerzy mają wystarczające zasoby wiedzy o metodyce wychowania swych podopiecznych i czy nie powinni oni ponieść odpowiedzialności za ten ostentacyjny przejaw zaniedbania i zaniechania. Jedynym usprawiedliwieniem szokującej absencji pozostaje urzędowy zakaz przybycia na uroczystość, wydany przez klubową zwierzchność, w przypadku, gdyby kogoś naszła ochota skrzyknąć chłopców i ruszyć na ulicę Kałuży.


Na szczęście, od ostatecznego blamażu sekcję piłkarską uratował trener Michał Probierz, obecny na uroczystości i co więcej - rzucający dziennikarzom bon mot o „drugim dnie” nieobecności prezesa i właściciela klubu Janusza Filipiaka… W odczuciu reporterów, którym zaaplikowano ten greps, ma wynikać, że są jakieś bardzo ważne, bliżej nieznane, przyczyny swoistego ostracyzmu włodarza Cracovii wobec postaci Kałuży post mortem. Akurat dla mnie, to pierwsze i to drugie dno, jawi się jako jakaś odmiana samobójczej teorii o historii Cracovii, która zaczyna się w roku… 2002, kiedy to pan Filipiak łaskawie wziął klub w posiadanie. Już uroczystości 110-lecia (1906-1916) Cracovii spotkały się z obstrukcją JF, albowiem nie przybył na nie żaden z prezesów, ani prezes-właściciel, ani ten urzędujący. Gorzej i bardziej ponuro, że najwidoczniej zakazali obecności w Sali obrad Urzędu Miasta piłkarzom i hokeistom. Święto obchodzone kiedyś, co 5 lat, współcześnie co lat 10, stało się udziałem głównie seniorów klubowych z sekcji działających przy stowarzyszeniu Cracovia 1906, trudzących się prowadzeniem sekcji koszykówki, piłki ręcznej, lekkoatletyki.


Pogłębiający się pożałowania godny - separatyzm, między oboma członami zasłużonego klubu, staje się coraz bardziej wstydliwym i ponurym ewenementem w skali nie tylko Krakowa. Jawne, świadome i w dodatku cyniczne, odcinanie się od wielkiego dorobku wielu pokoleń sportowców Cracovii, uderza w tożsamość klubu, dokonuje na niej trepanacji, sieje zgorszenie u rozumnych i wrażliwych sympatyków. Dobrze się stało, że obecny na uroczystości i odsłaniajacy pomnik panowie Prezydent Krakowa prof. Jacek Majchrowski i prezes PZPN, członek Komitetu Wykonawczego UEFA - Zbigniew Boniek, nie pozostawili wątpliwości, co do roli Józefa Kałuży w polskiej i krakowskiej piłce, dali do zrozumienia, jak ważna jest kontynuacja dzieła, które wdrożył i twórczo rozwinął. I chociaż tego typu wydarzenie o znaczących pokładach patosu i wydźwięku moralnego, nie nadaje się do bieżącej krytyki, zebrani bezbłędnie wyczuli konfuzyjny charakter zaskakującej, wiadomej absencji. Boniek w swoim stylu, nie owijał w bawełnę, jeno jasno nawiązał do odczuć zebranych, zniesmaczonych faktem nieobecnością szefów Cracovii w składzie Komitetu Honorowego Budowy Pomnika Józefa Kałuży, będącą naturalną konsekwencją uchylenia się klubu od wsparcia finansowego idei budowy monumentu. Powiedział expressis verbis: nie ma przyszłości klub, który nie docenia przeszłości! Nic dodać, nic ująć!

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty