Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2012/2013 > Juniorzy starsi > Małopolska Liga JS
SMS nie wykorzystał szansy, Wisła o krok od awansu

MKS SMS Kraków - Wisła Kraków 2-3 (1-2)

0-1 Dominik Kościelniak 4
1-1 Czesław Ogorzały 22
1-2 Dominik Kościelniak 38
2-2 Czesław Ogorzały 46
2-3 Tomasz Zając 57
Sędziował Sławomir Radwański. Żółta kartka: Gulczyński. Widzów 50.
MKS SMS: Arkadiusz Janas - Radosław Antolak (80 Mateusz Kawula), Dawid Kantor (88 Krystian Gąsiorek), Jan Kret, Kamil Wróbel - Mateusz Mrożek, Adam Sadecki, Sebastian Łoś (61 Andrzej Musiał), Wojciech Rudziński (86 Łukasz Krówczyński), Adrian Chłoń (75 Jan Kostecki) - Czesław Ogorzały.
WISŁA: Mateusz Zając - Jakub Dziubas, Przemysław Lech (54 Remigiusz Szywacz), Grzegorz Gulczyński, Tomasz Gniadek (46 Piotr Ferens) - Dominik Kościelniak, Kamil Kuczak, Jakub Mordec, Grzegorz Marszalik - Tomasz Zając (88 Adrian Wójcik), Adrian Sosin (46 Konrad Furtak).

SMS nie wykorzystał atutu własnego boiska i uległ jedną bramką liderującej Wiśle, zmniejszając znacznie swoje szanse na awans do wiosennej ligi makroregionalnej. Biała Gwiazda ma natomiast ten awans na wyciągnięcie ręki.

Wiślacy szybko objęli prowadzenie. W 4. minucie przeprowadzili bardzo ładną akcję, z lewej strony dośrodkował T. Zając, a niepilnowany na 10. metrze Kościelniak uderzył z pierwszej piłki w lewy dolny róg. Janas nie zdążył z interwencją i było 0-1. Przez pierwszych 20 minut goście mieli przewagę, byli szybsi, lepiej zorganizowani, ale sytuacji bramkowej nie zdołali wykreować.

W 22. minucie SMS wyszedł z atakiem i doprowadził do remisu. Ogorzały z ok. 15 metrów przymierzył po "długim" i futbolówka wpadła bramkarzowi "za kołnierz". Gra się wyrównała, choć nadal inicjatywę mieli wiślacy. W 28. minucie przed szansą stanął T. Zając, ale z kilkunastu metrów strzelił zdecydowanie za wysoko. SMS odpowiedział groźną akcją dwie minuty później, lecz dobrej okazji, po podaniu Ogorzałego, nie wykorzystał Chłoń.

Niedługo przed przerwą gospodarze po raz drugi dali pełną swobodę Kościelniakowi, który w takich okolicznościach postanowił uderzyć z prawej strony, z 17-18 metrów. Pomysł okazał się trafiony, bo piłka zatoczyła łuk i wpadła nad golkiperem w przeciwległy górny róg bramki. Piękny gol!

Zaraz na początku II połowy SMS ponownie wyrównał. Ogorzały "przepchnął" obrońcę Wisły Lecha i strzelił lekko obok wybiegającego M. Zająca do siatki. Gospodarze, w przerwie bardziej ofensywnie nastawieni przez trenera Marka Salamona, poszli za ciosem, stwarzając w 53. i 55. minucie dwie doskonałe sytuacje. Najpierw lewym skrzydłem zaszarżował Chłoń, wbiegł w pole karne i uderzył po "długim", ale niecelnie. Za moment Rudziński idealnie wyłożył piłkę na czystą pozycję Chłoniowi, lecz ten zamiast wykończyć akcję podawał do Ogorzałego, który - naciskany przez obrońcę - strzelił nad poprzeczką.

Jak to często bywa, niewykorzystanie dwóch "setek" zemściło się i to błyskawicznie. W 57. minucie do tej pory nieskuteczny T. Zając w końcu ustawił celownik i z 15 metrów zmieścił futbolówkę w "długim" rogu bramki SMS-u.

Gol ten podciął skrzydła drużynie gospodarzy, która siłą rozpędu jeszcze tylko raz poważnie zagroziła rywalom. Było to w 65. minucie, kiedy z 10 metrów uderzył Chłoń, ale tuż obok słupka.

Od tej pory podopieczni trenera Dariusza Marca przejęli kontrolę na boisku, mając cztery okazje do podwyższenia wyniku. W 71. minucie sam przed bramką gospodarzy znalazł się T. Zając, ale próba lobu z ok. 20 metrów była chyba przedwczesna, a zarazem nieudana. W 77. minucie Furtak wdarł się w pole karne i huknął w poprzeczkę, a dobitkę Kościelniaka w ostatniej chwili zblokował obrońca. 10 minut później Furtak dograł z lewej strony na czystą pozycję do Kościelniaka, ale Janas obronił strzał nogami, nie pozwalając wiślakowi na skompletowanie hat-tricka. Golkiper SMS-u popisał się podobną interwencją w doliczonym czasie, gdy skracając kąt powstrzymał szarżę Ferensa.

W sumie zasłużone zwycięstwo Białej Gwiazdy, choć gdyby gospodarze wykorzystali swoje sytuacje przy stanie 2-2, to mogłoby być różnie. Dyrektor SMS Mirosław Gilarski żałował straconej szansy: - Teraz trzeba już tylko liczyć na cud i liczyć na potknięcia wyprzedzających nas drużyn...

Mecz zwabił wielu znanych trenerów. Dostrzegliśmy m.in. Dariusza Wójtowicza, Krzysztofa Bukalskiego, Jacka Matyję, Wojciecha Klicha, nie mówiąc o wicedyrektorze SMS-u Piotrze Kocąbie.

RST

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty