Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2012/2013 > Juniorzy starsi > Małopolska Liga JS
Dwa oblicza Brązowych, to dobre było tylko do przerwy2013-05-04 16:01:00

MLJS: Garbarnia Kraków - MKS SMS Kraków 3-1 (2-0)

1-0 Homoncik 2

2-0 Ząbczyk 37

2-1 Ogorzały 64 (karny)

3-1 Kokoszka 90+1

Sędziowali: Sławomir Radwański oraz Grzegorz Hamowski i Artur Śliwa. Żółte kartki: Kopeć - Kawula, Musiał, Kret.

GARBARNIA: Bruzda - Gawor (53 Śwituszak), Mucha, Kopeć, Krajewski, Kokoszka, Ząbczyk (46 Zygmunt), Kaczor, Marut (80 Biernacik), Chmura (83 Kozak), Homoncik (65 Barabasz).

MKS SMS: Błachno - Głogowski, Kawula, Sadecki, Poniedziałek, Krówczyński, Łoś, Musiał, Kret, Ogorzały.


Już w 2. minucie Homoncik oddał pozornie niegroźny strzał, dzięki kiepskiej interwencji Błachny (dziś z konieczności - bramkarza) piłka jednak wpadła do siatki. Na 2-0 podwyższył Ząbczyk. Chwilę wcześniej Kokoszka zagrał do Kaczora, którego sfaulował Kawula. Winowajca został ukarany żółtą kartką, zaś Ząbczyk efektownym i zarazem bardzo precyzyjnym uderzeniem zasłużył na duży aplauz.


Garbarnia była do pauzy drużyną zdecydowanie lepszą, co chwila kreującą składne akcje i jednoznacznie dyktującą warunki. Po przerwie było całkiem inaczej. Wśród Brązowych zaczęło plenić się bałaganiarstwo, gra „sobie a muzom”, indywidualne „popisy”. Nie było żadnego szacunku wobec piłki, dokładność zagrań zastąpiono długimi podaniami bez adresata. Dziwi to tym bardziej, że stanowiło absolutne zaprzeczenie postawy w końcu niemal tej samej drużyny, co do przerwy… I która musiała czuć w nogach skutki bezpardonowego boju z AP Zabierzów zaledwie trzy dni wcześniej. Skąd zatem zrodził się w głowach piłkarzy pomysł, aby zmienić sposób gry na całkiem bezsensowny?


SMS, co o nim dobrze świadczy, uwierzył w swą szansę. Równo po godzinie meczu Ogorzały oddał strzał głową, ale Bruzda był na posterunku. W 64. minucie właśnie Ogorzały przeprowadził dynamiczny rajd od połowy boiska i już w polu karnym został niepotrzebnie sfaulowany przez Muchę. Arbiter jak najbardziej słusznie wskazał na „wapno”, poszkodowany pewnie wykorzystał „11”. Pięć minut przed upływem regulaminowego czasu gry Błachno instynktownie obronił strzał Biernacika. W rewanżu Krówczyński bardzo niebezpiecznie dośrodkował ze stałego fragmentu gry i Bruzda musiał się mocno gimnastykować. W końcu Kokoszka przyziemnym strzałem postawił kropkę nad „i”. A za moment zmarnował „setkę” Kozak.


Zwycięstwo podopiecznych Roberta Włodarza jak najbardziej zasłużone, ale ostra reprymenda za postawę po przerwie jest jak najbardziej wskazana. SMS desygnował do meczu zaledwie dziesięciu zawodników, bo tylko tylu było do dyspozycji. Zaś w trakcie drugiej połowy jeszcze mniej, po odniesieniu kontuzji przyszło grać w ośmiu graczy w polu. Niezależnie od długości weekendu, taki stan rzeczy po prostu nie uchodzi placówce z aspiracjami…


Umiejętnościami stricte piłkarskimi przykuwał na sobie uwagę jeden z zawodników SMS. Zdecydowanie gorzej było z jego zachowaniem. - Co jest, do ch…”- w pierwszej połowie rozdarł buzię do sędziego tak, aby tę odzywkę słychać było na Matecznym. Spytałem arbitra po meczu, dlaczego nie sięgnął w tej sytuacji po kartkę. Padła odpowiedź o zwróceniu uwagi piłkarzowi, co wedle sędziego było środkiem całkowicie wystarczającym. - A to dlatego, że futbol jest męską grą - łaskawie uświadomił mnie arbiter w tzw. uzasadnieniu.

W związku z powyższym tak sobie myślę, że lekcja wychowawcza - wbrew pozorom - nie powinna dotyczyć wyłącznie zawodnika. Kto powinien siedzieć w pierwszej ławce, gdy sędziowskie środowisko - jak zwykle wnikliwie i po raz n-ty - będzie zastanawiać się nad kwestią: dlaczego szerzy się chamstwo na boiskach, również juniorskich? Jednego pewniaka do obowiązkowego udziału w zajęciach niniejszym podpowiadam…


cst 




WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty