Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2012/2013 > Seniorzy > A klasa (Kraków I)
Charsznicka dramaturgia w Święto Pracy

Spartak Charsznica – MKS Skała 4-1 (2-0)

1-0 Kamil Małecki 22

2-0 Bartłomiej Mucha 40

2-1 Artur Katarzyński 65

3-1 Kamil Małecki 80

4-1 Marcin Pypno 90

Sędziowali Rafał Pąchalski oraz Marcin Pomierny i Zbigniew Portka. Żółte kartki: Łukasz Cholewa – Marek Karoń, Krzysztof Gumula. Czerwona kartka (po żółtej) – Miłosz Mikołajczyk 63. Widzów 30.

SPARTAK: Mikołajczyk (63 Szewczyk) – Niewiara, Ł. Cholewa, Soczówka, Janczyk, Małecki (85 Pypno), Mucha, Kasprzyk (86 Dudziński), Bręklewicz – Kostrzewa, Maniak.

SKAŁA: D. Srebnicki – Karoń, M. Mosur, Wilk, P. Srebnicki, K. Gumula, Łuszcz, Boroń (86 W. Katarzyński), Duda (25 Basoń) – Pawłowski (46 D. Mosur), A. Katarzyński.

Spotkanie w Charsznicy, rozgrywane w dniu Święta Pracy, miało swoją dramaturgię.

Najpierw nieplanowany punkt do biegu futbolowych wydarzeń dziejących się na obiekcie przy ul. Sportowej wniósł niezbyt kulturalny i bojowo nastawiony (bo świątecznie nietrzeźwy) jeden z kibiców gości. Potem bramkarz gospodarzy Miłosz Mikołajczyk, który za niecenzuralne komentowanie decyzji arbitra dostał czerwoną kartkę i musiał w 63. minucie opuścić bramkowe wrota.

Jak do tego doszło? W 62. minucie niemal wjechał z futbolówką do bramki spartakowców zawsze nieprzewidywalny i niebezpieczny Artur Katarzyński. Miłosz nie widząc innego wyjścia z groźnej sytuacji, dosłownie wskoczył na napastnika Skały, za co został ukarany żółtą kartką. Sędzia podyktował za ten wyczyn „skoczka wzwyż” rzut karny, którego nie wykorzystał czytelnie egzekwujący go Marcin Basoń. Mikołajczyk miast lewitować w glorii w pełni zasłużonej chwały, "coś tam powiedział” w rewanżu Rafałowi Pąchalskiemu, za co w efekcie musiał jak niepyszny zejść z boiska. Miejsce w bramce zajął Szymon Szewczyk, a murawę opuścił Przemysław Kostrzewa grający z nr 7.

Od 63. minuty Spartak grał w dziesiątkę, co bynajmniej nie przeszkodziło mu jeszcze dwa razy trafić.

*

W I połowie uporczywe ataki gospodarzy dały w końcu efekt. Na pierwszą zdobycz bramkową wysforował się Małecki (22. minuta), drugi raz trafił kapitan miejscowych Bartłomiej Mucha (40. minuta). Przy obu golach asystował grający z wielkim poświęceniem Norbert Maniak. Skalan w tej fazie gry wyraźnie osłabiło przedwczesne zejście z murawy kontuzjowanego Dawida Dudy. Tak w pierwszej, jak i w drugiej odsłonie nie widzieliśmy wśród gości tego ducha jaki był widoczny kilka dni temu w Wielkanocy.

Ale po przerwie gra też niezgorzej się rozkręciła. Dwie minuty po zejściu Kostrzewy do głosu doszedł wreszcie szukający od dłuższego czasu recepty na zwartą defensywę Spartaka – Artur Katarzyński. Znalazł ją, w czym wydatnie pomógł mu D. Łuszcz. W 70. minucie miał jeszcze szansę na wyrównanie niefortunny strzelec karnego M. Basoń, ale futbolówka poszybowała tuż nad poprzeczką. Osiem minut później poszła szaleńcza kontra spartakowców, którą zwieńczył strzałem z biegu Małecki. Jednak dokładnie wyekspediowana piłka jakimś cudem zmieniła tor lotu i minimalnie ominęła lewy róg bramki strzeżonej przez D. Srebnickiego. To co się nie udało Kamilowi w 78. minucie, udało w 80. Korzystny wynik 3-1 jeszcze nie cieszył gospodarzy mimo, iż grali bez jednego... Cały czas parli do przodu, co dało efekt w ostatnich sekundach regulaminowego czasu gry. Przywalił celnie pod porzeczkę wprowadzony na 5 minut przed końcem spotkania Pypno ustalając tym samym końcowy wynik, a trzecią asystę zaliczył Maniak.

- Zmieniłem Małeckiego, bo już się „wystrzelał” -  powiedział nam wielce zadowolony z przebiegu pierwszomajowego meczu trener gospodarzy Krzysztof Bugaj. Radość jak najbardziej zrozumiała, gdyż szkoleniowiec po raz kolejny pokazał, iż ma nosa. I nie jest bynajmniej stryjek, który siekierkę zamienia na kijek…

Z.W.

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty