Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2012/2013 > Seniorzy > A klasa (Kraków I)
Tuzin goli w Dojazdowie

Partyzant Dojazdów - Czarni 03 Grzegorzowice 7-5 (4-1)


1-0 Gratkowski 4
2-0 Wójcik 8
2-1 Korfel 20
3-1 Mikołajczyk 24
4-1 Wójcik 35
4-2 Mazur 64
5-2 Mikołajczyk 66
5-3 Stanula 68
6-3 Gruchała 70
6-4 Wesołowski 71
6-5 Chadaj 77
7-5 Stachurski 90+1
PARTYZANT: Ura - Chłoń, Kozik, Zbroja (46 Wieczorek), Gruchała - Stachurski, Gratkowski (46 Otrębski), Wójcik, Linczowski (78 Woźniak) - Rudziński (46 Kwiecień), Mikołajczyk.
CZARNI: Brożek - Kwartnik, Pawlik, Biernacik, D. Madejski - Adamek (55 Chadaj), Stanula - Wesołowski, Mazur, I. Madejski (46 Pawlik) - Korfel.

Po tęgim laniu jakie w ubiegły weekend otrzymali piłkarze z Dojazdowa, chcieli się zrehabilitować przed własną publicznością.

Mecz jeszcze dobrze się nie zaczął, a Partyzant prowadził już 1-0. W 4. minucie rzut wolny z ok. 20 metrów wykonywał Mikołajczyk, bramkarz wyłapał strzał, wznowił grę, ale piłka została szybko przechwycona przez gospodarzy. Kapitan miejscowych z lewego skrzydła inteligentnie podał do środka, gdzie niepilnowany Gratkowski z łatwością trafił do siatki.

W 8. minucie było już 2-0. Na spalonym znalazł się gracz gości Stanula. Miejscowi błyskawicznie rozpoczęli kontrę, uruchomiony został Mikołajczyk, który popędził z piłką, po czym zagrał do Wójcika, a ten po rękach bramkarza umieścił futbolówkę w bramce.

W 15. minucie powinno być 2-1. Wesołowski z łatwością ograł Zbroję i Gruchałę, był już sam na sam z Urą, ale zamiast strzelać, niepotrzebnie starał się dogrywać i piłka wyszła poza pole gry. W odpowiedzi obrona gości sprezentowała piłkę Mikołajczykowi, jednak z woleja z 8 metrów trafił prosto w bramkarza.

20. minuta i w końcu trafienie dla gości. Seria błędów w obronie Partyzanta doprowadziła do utraty bramki. Strzelcem był Stanula, który ładnie przymierzył z linii pola karnego. Dwie minuty później powinno być 2-2, ale w idealnej sytuacji nie trafił Wesołowski. Obrona Partyzanta przeżywała ewidentnie chwile słabości, co chcieli wykorzystać goście. Wesołowski wykorzystał błędy defensywy, a szczególnie bardzo słabo grającego w tym meczu Zbroi, jednak spudłował. A po chwili znów urzeczywistniło się stare piłkarskie porzekadło, że „niewykorzystane sytuacje się mszczą” i od 24. minuty rezultat spotkania wynosił 3-1 dla gospodarzy. Strzelcem bramki ponownie był Mikołajczyk, który z łatwością trafił w sytuacji sam na sam. W 38. minucie ładne dośrodkowanie z prawego skrzydła trafiło prosto do niepilnowanego Mikołajczyka, jednak tym razem zabrakło mu szczęścia. A już chwilę później bardzo krytykowany w tym meczu Zbroja trafił na 4-1 po rzucie wolnym. Najniższy zawodnik na boisku, niczym Frankowski, wykorzystał sprytnie okazję i trafił do bramki. W samej końcówce I połowy drugi raz w tym meczu zespół Czarnych trafił w słupek w 100-procentowej sytuacji.

W 49. minucie po rzucie rożnym do piłki doszedł Stachurski, jednak źle ją trafił w piłkę i ta nie wpadła do siatki. Moment później, tym razem po rzucie wolnym, w poprzeczkę uderzył gracz gości, a kilkadziesiąt sekund po tym, po wypuszczeniu piłki przez Urę na 4-2 z trzech metrów nie trafił Wesołowski. 55. minuta to strzał Wójcika w poprzeczkę. W 60. minucie kolejną znakomitą okazję zmarnował Stanula. W 63. minucie w zamieszaniu podbramkowym po dośrodkowaniu z lewej flanki w końcu trafił i było 4-2. Po tej bramce goście jeszcze uwierzyli w korzystny wynik, jednak już 3 minuty później nadzieje przyjezdnych rozwiał Mikołajczyk kompletując hat-tricka. Trafił po bardzo dobrym zagraniu z głębi pola, po czym wyszedł oko w oko z Brożkiem.

Bramki zaczęły padać co chwilę, bo już w 68. minucie było 5-3. Piłka po uderzeniu jednego z graczy Czarnych trafiła w poprzeczkę, jednak na tyle szczęśliwie, że spadła pod nogi Stanuli, któremu pozostało tylko dołożyć stopę do futbolówki. A w 70. minucie na 6-3 podwyższył popularny „Rambo” - Rafał Gruchała. Grający w tym meczu wyjątkowo na lewej obronie gracz gospodarzy włączył się do akcji ofensywnej, dostał piłkę przed „16” i mając przed sobą tylko bramkarza, zmieścił piłkę pod jego brzuchem. Rzadko się zdarza, żeby aż tyle bramek padało w tak krótkim czasie. Minutę po bramce dla gospodarzy, swoją kolejną bramkę strzelił Stanula, lobując Urę. W 76. minucie w sytuacji sam na sam znalazł się Kwiecień, jednak uderzył bardzo źle, a że ten mecz obfitował w wiele zaskakujących zwrotów, na 6-5 kilkanaście sekund później trafił Chadaj. W 90. minucie po znakomitym dośrodkowaniu z lewego skrzydła, z najbliższej odległości gola zdobył Stachurski, ustalając wynik końcowy tego meczu na 7-5.

Michał Stypuła

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty