Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Aktualności
RYSZARD NIEMIEC o otwarciu pucharowego sezonu w Europie, czyli jak patrzeć na remisy Legii i Cracovii2019-07-13 11:18:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (510)

Jak przejść między Słupami Herkulesa?


Takiego otwarcia pucharowego sezonu w Europie nie przewidzieli najwięksi pesymiści w Polsce! Mowę odebrali im piłkarze warszawskiej Legii, którym los dał za konkurenta raczkujący klubik z Gibraltaru, a któremu rady nie dali. Na mikroskopijnym cyplu półwyspu iberyjskiego, na 6,5 kilometrach kwadratowych, żyje jakieś 30 tysięcy ludności, a ona generuje coś ze dwie i pół setki piłkarzy, czyli o połowę mniej, niż liczy akademia futbolowa Legii…


Taki elementarny rachunek porównawczy podpowiada, że „najbardziej medialny” i najwyżej sklasyfikowany w rankingach UEFA polski klub powinien zwalcować amatorów spod gibraltarskiej skały tak, aby im definitywnie odebrać ochotę na rewanż. Taka sugestia nie jest pozbawiona aspektów racjonalnych, jeśli się weźmie pod uwagę ich obyczaj chodzenia na mecze pieszo. Ponieważ międzynarodowe lotnisko warszawskie im. Chopina na Okęciu oddalone jest od stadionu na Łazienkowskiej  o ładnych parę kilosów, chłopcy z Gibraltaru zostając w domu, zaoszczędziliby sobie sporo energii kontynuowaniem metody „per pedes”… Mówiąc nawiasem, oddanie meczu walkowerem pozostaje jedyną gwarancją Legii na przejście rundy wstępnej. W wariancie przybycia rywali na rewanż, niczego pewnym być nie można. A przecież wydawało się, że poniżej zeszłorocznej przygody z luksemburskim Dudelange, bardziej dna nie da sięgnąć. Jak zdołałem zapamiętać, najbardziej szokowały naszą opinię zawody, których czynnymi przedstawicielami byli grający w drużynie mistrza Luksemburga: urzędnicy, kelnerzy, listonosze… Tegoroczni rywale z najmniejszego skrawka terytorium Wielkiej Brytanii również prezentują bogatą paletę sposobów zarabianie na życie, z tym jednak, że do statusu legionistów przybliżają ich umowy-zlecenia, na w miarę systematyczne kopanie piłki dwa razy w tygodniu. Częściej się nie da, bo dwa dostępne stadiony muszą służyć całej społeczności futbolowej Gibraltaru. Następnych nie ma gdzie budować, raz, z powodu niedostatku terenów, dwa, z powodu skalistej struktury wokół Słupa Herkulesa, na której trawy nie ma gdzie zasiać…


Legia ostatecznie zremisowała z tamtejszym Europa FC, co ze względu na onomastyczny kontekst, daje pretekst do zatuszowania danej plamy. Najbardziej do serca wziął sobie nazwę klubu gibraltarskiego trener Vukovic, komplementujący gospodarzy i dziękujący swoim podopiecznym za zaangażowanie i zostawiony na sztucznej nawierzchni pot…


Niestety, pewna część naszych robotników pióra i mikrofonu podzieliła spostrzeżenia serbskiego szkoleniowca, nie dostrzegając poziomu kompromitacji w Gibraltarze. Koronnym argumentem podnoszonym dla potwierdzenia sensu obniżania poprzeczki wymagań dla wicemistrza Polski, jawi się stereotyp tradycji, do której można się przyzwyczaić. Czytam np. w Przeglądzie Sportowym zdumiewające zdanie: "Pierwsze mecze Legii w europejskich pucharach zazwyczaj są słabe, niezależnie od tego, kto jest przeciwnikiem”. Gwoli sprawiedliwości, gazeta już na pierwszej stronie stawia sprawę jasno, uznając wynik Legii za „remis wstydu”…


Relatywiści-symetryści najbardziej zagorzali, próbują zestawiać obok siebie wyjazdowe remisy w Gibraltarze i Dunajskiej Stredzie. Uważam ten manewr publicystyczny za sporą niesprawiedliwość wobec Cracovii. Wywiozła ona z trudnego terenu obiecującą zaliczkę, pokazując momentami grę na solidnym, europejskim, jak najbardziej, poziomie. Gdy do tego postawimy obok gibraltarskich „chodziarzy”, jedenastkę węgierskiego klubu na Słowacji, przepaść w umiejętnościach wyświetli się samorzutnie. Syntetycznym wskaźnikiem superrzetelności w opisie poziomu gry rywali i swoich podopiecznych jest pomeczowy komentarz trenera Probierza. Bez sztucznej kompensacji i niepotrzebnych zachwytów, doświadczony szkoleniowiec dał Vukoviciovi lekcję realizmu, na pohybel prymitywnej propagandy (iluzyjnego) sukcesu! Wyprawa do Dunajskiej Stredy, zaplanowana przez Probierza sprawdziła się w swej wersji racjonalnej. Ponieważ w przestrzeni medialnej została nazwana „operacją Dunaj”, metafora nawiązała dosyć nieszczęśliwie do desantu wojsk Układu Warszawskiego z sierpnia 1968 roku. Miażdżył on czechosłowacki ruch budowy państwowości demokratycznego pluralizmu, zwanego Praską Wiosną. Personalnym wątkiem metafory będzie obsadzenie Probierza w roli - a niech to - kogoś na kształt generała Jaruzelskiego… Z zachowaniem, rzecz jasna, odpowiednich proporcji między piłką, a polityką…


Ryszard Niemiec


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty