Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Główna środek > ABC klasa
RYSZARD NIEMIEC o tym co łączy Grzegórzeckiego, Płaszowiankę, Wawel i Wandę2020-06-20 15:24:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (556)

Pokazać wała piłkarzom!


Parę miesięcy temu minęła 100. rocznica urodzin piłkarskiej legendy Wisły - Mieczysława Gracza. Kto przeoczył, ma szanse zademonstrować swą pamięć o Nim już niebawem, wszak w styczniu przyszłego roku minie 30 lat od Jego śmierci.


Wraz z Władysławem Giergielem był wychowankiem dzielnicowego klubu z Grzegórzek, który ten fakt eksponował przy każdej okazji, wypinając z dumy klatę matecznika największych talentów w krakowskim futbolu. Apogeum samozadowolenia nastąpiło  na przełomie wieków poprzedniego i bieżącego, kiedy z inicjatywy prezesa KS Grzegórzecki nadano stadionowi przy skrzyżowaniu Alei Pokoju i ulicy Cystersów imię wielkiego wychowanka.  Opinia publiczna odebrała ten fakt jako chęć władz klubowych do nawiązania do szczytnych tradycji, podkreślenie troski, jaką sternicy klubu pragną otaczać młodzież piłkarską robotniczych Grzegorzek. Z biegiem dni, z biegiem lat, okazało się, że patronat Gracza okazał się pustym gestem, bez jakichkolwiek następstw natury organizacyjno-sportowej. Przeciwnie, dał początek fazie schyłkowej piłkarstwa w tym klubie. Zwieńczeniem pełzającej dekadencji stało się oddanie znacznej części boiska piłkarskiego, na którym kopali piłkę wspomniani, wielcy wychowankowie, w ręce budowlańców. Postawili na połówce piłkarskiego obiektu budynek pełniący rolę komercyjnej siłowni. Do tego doszły instalacje typowe dla placu wyrafinowanych zabaw, w tym wieża do skoków bodaj na bungee. W piłkę grać się tu już nie da, zatem nie dziwota, iż położono krzyżyk na prowadzenie sekcji seniorskiej, pozorując dla zmylenia opinii szkolenie dzieci…


Jawny, destrukcyjny proceder, realizowany pod nosem sportowych władz miasta, miał swoje faryzejskie uzasadnienie w chęci skoncentrowania się na specjalizacji tenisowej. To dosyć często praktykowana śpiewka, intonowana w klubach o wiekowych tradycjach piłkarskich, w których postanowiono rozprawić się z dyscypliną-protoplastą.


Najwcześniej, bo dekadę temu dokonano eutanazji na seniorskiej piłce w Płaszowiance. Po przejęciu sterów przez lobby łucznicze (prezes klubu łączy funkcję z prezesurą w okręgowym związku łuczniczym), szybko zadecydowano skupić się wyłącznie na szkoleniu dzieci i młodzieży. Motywem kluczowym dla tego rodzaju podejścia są rodzicielskie, składkowe pieniądze, a także podstawa do ubiegania się o dotacje z samorządowej kasy. Na potrzeby piłkarzyków rzecz jasna starczy kroplówka z tych środków, co pozwala na preferencyjną politykę socjalną wobec tak zwanej sekcji wiodącej.


Nad przepaścią stoi seniorska piłka w Wawelu. Tylko z racji łaskawości odgórnej decyzji znoszącej zasadę spadków do niższej klasy, piłkarze tego klubu-sieroty po wspaniałej tradycji sportowej - nie stoczyli się na dno rozgrywkowej klasyfikacji. Nawiasem mówiąc, plasując się na dnie B-klasowej stawki, i tak nie mieli dokąd być zdegradowani, albowiem klasa C uległa rok temu likwidacji. I w tym przypadku święci triumfy w pełni świadoma polityka władz klubu, traktująca per noga dyscyplinę najbardziej macierzystą z macierzystych. Koncentrując się, i słusznie, na sekcji lekkoatletycznej, włodarze Wawelu dodatkowo uprzywilejowali także peryferyjne dyscypliny na czele z biegami na orientację…


W nowohuckiej Wandzie doszło do uzurpatorskiej ochoty sprofilowania klubu na wyłączność lobby siatkarskiego. Podjęto próbę zminimalizowania rozmachu rozwojowego I-ligowej drużyny piłkarek, a ładnie rozbudowany segment piłki młodzieżowej znalazł się dodatkowo w kleszczach roszczeniowo nastawionej imienniczki żużlowej. Poszło na ostro, z udziałem nadzoru starościńskiego i zaangażowania władzy sądowniczej. Motyw prosty, jak konstrukcja cepa: piłkarską Wandę wysiedlić z własnego stadionu i hali, tworząc nowy pejzaż tego zakątka Nowej Huty z wygumkowanym etosem tradycji…


Ryszard Niemiec


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty